czwartek, 1 maja 2014

Historyja

Historia o drinku...

Dawno, dawno temu, (miałam 8, czy 9 lat) na afterparty po pierwszej komunii świętej nalałam sobie coli do szklanki. Nagle zachciało mi się pójść do kibla. Zrobiłam co słuszne. Zaś po powrocie oczywiście odebrało mi mózgu i zapomniałam gdzie położyłam tę nieszczęsną szklankę. Lecz nie załamałam się i nie wróciłam do mej Komnaty Tajemnic, aby w niej pociąć się w płynie mydłem miodowym. W pocie czoła szukałam coli, lecz marny był mój los, gdyż kompletnie zapomniałam, iż piłam ją na dworze. Zaś przed mymi oczyma ukazała się ława, na której stał z pozoru wręcz identyczny napój. Bez zastanowienia, ani odrobiny mózgu wzięłam łyka. Aczkolwiek colą to nie smakowało. W szklance okazała się być jakże skomplikowana mieszanka, zwana powszechnie "colą z Whisky".

Wiem, zaiste świetna opowieść. Dobra, przestaję tak pisać, to dziwne. Więc, to by było na tyle. Pa, pierogi.

Chamska reklama:
ask.fm/PewDiePiesel Pytajcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz