sobota, 1 listopada 2014

Wreszcie nowy blog :D

dont-eat-salmons.blogspot.com Oto i on! Wiem, długo mnie nie było, wiem, nie przeszkadza wam to... Zarówno wyjaśnienie dlaczego, jak i odpowiedź na pytanie "a co to znaczy dont eat salmons ? !" znajdziecie na nowym blogu. Tymczasem ja sobie idę tam pisać. Pa...

czwartek, 9 października 2014

Prawdopodobnie ostatni post na tym blogu c:

Zakładam nowego. Kiedyś to zedytuję i dam linka. Nie usunę tego bloga tak samo jak poprzedniego, bo fajnie jest się czasem dowartościować. Może trochę o moim najpierwsiejszym blogu? Ok, trochę. Co tu dużo mówić... Był jeszcze gorszy niż ten. I chociaż pisałyśmy (Asia, ja i ten głupi Zimniaczanek, Beta Karoten) go tylko rok temu, czuję jakby były to czasy ogromnie odległe. Pisałam w całkowicie innym stylu, który teraz uważam za żałosny, pisałam o rzeczach jeszczegorszych niż tu, ale w sumie, nie mam co narzekać. Było to naprawdę fajne :D
Anywayz... Nie stworzyłam bloga, bo w przeglądarce się coś zepsuło i się zalogować nie mogę, a na aplikacji się po prostu nie da.
Moja siostra jara się Marsami. Nie żebym coś do nich miała, bo są bardzo spoko, ale to przeszkadza. Chociaż nasze jaranie się Shane'em na naszym starym blogu nie było lepsze xD A adresu dtarego bloga nie podam, bo jak już wspomniałam wcześniej, był okropny.
Nie chce mi się pisać, pa ;-;

niedziela, 14 września 2014

Sama nie wiem...

Zastanawiam się nad zmianą bloga po raz chyba trzeci, gdyż ten jest beznadziejny. Wiem, że moje cyfrowe polędwice nie istnieją, bo po prostu nikt mnie nie czyta, ale czytając swoje stare posty stwierdziłam, że są nudne i zbyt długie. Wiem, że mogę je usunąć, ale meh... Następny blog będzie o czymś zupełnie innym, na pewno nie o moim życiu. (Może coś czasami wspomnę, ale będą to dwa zdania, nie cały post.) Napiszcie co o tym myślicie. I nie, to że nie ma emotikonek czy wykrzykników nie świadczy o moim smutku, bo nie jestem smutna. Chociaż... W The Sims 4 nie ma piwnic. Rozpacz.
Anyway... Założyłam Instagrama! (Wykrzyknik wow)
[Jeśli tu nie klikniesz, Asia przyjdzie do ciebie w nocy]
To by było w sumie na tyle. Macie pomysł na nazwę bloga, moje wyimaginowane cyfrowe polędwice? Piszcze!
Papapapapapapapapapapapapapapapapan Jabłko i Pan Gruszka, Pan Gruszka, Pan Pietruszka, Pan Jabłko jest malutki, Pan gruszka jest smaczniutki

środa, 3 września 2014

Rysowanie i inne bzdety...

Cześć.
No... Co tak patrzysz? Przywitaj ze mną!
Totalny brak kultury...
No, w końcu.
Dziś będzie monolog o dupie Marynie. Czyli jak zwykle.
Więc... Nie wiem po co to piszę, skoro wszyscy dobrze o tym wiecie, ale zaczął się rok szkolny. Wiem, że macie to gdzieś, ale u mnie zapowiada się fatalnie. Mamy dwóch nowych w klasie, już zdążyłam ich zwyzywać, oni mnie obrazić i ogólnie są okropni :) Ale nie o szkole chciałam pisać.
Rysuje sobie i jeśli mi wyjdzie (Prawdopodobieństwo to 30-40%) to dam zdjęcie w następnym poście.
A właśnie! Jako iż piszę te słowa o 23:59, za minutę 4 września, data premiery simsów! Nie mogę grać niestety, obudzę ludziów, ale jutro będę :3 W demie (Nie, nie Demie3000, tylko demie simsów) stworzyłam kilka rodzinek, więc będzie kim grać. Ale i tak pewnie połowę dnia spędzę w CaS'ie na tworzeniu postaci, które będę rysować.
Teraz pseudo-poważny temat czyli ALS ice bucket challenge. Nie bez powodu jest tam ALS, idioci! To wszystko jest po to, żeby uświadomić ludziom, co czują osoby chore na chorobę, (soczysty sok) której polskiej nazwy nie znam i zachęcić ich do wpłaty na fundacje, a nie żeby wyciągać od znajomych czekoladę... Tyle w temacie. Z resztą pewnie i tak słyszeliście to 1000000000000000000000000000000000000 razy.
Anywayz... Nie chce mi się pisać, wię pa ;-;

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Awesome...

Dochodzi (Śmiech 69% Polaków za 3... 2... 1...) 3 w nocy, a co robi Raina? (Dla randomów, moich znajomych oraz mnie, bo muszę się przyzwyczaić: Raina to ja.) Pisze posta na blogu zamiast spać, bo budzi się o 9:00! :v Ale nie bez powodu. Nie może spać, iż ma zj¶•.•¶ebany chumor, bo tak. Ona też nie wie czemu pisze w trzeciej osobie. Może dlatego, że ona to tak naprawdę 20 osób? Ale nie dlatego smutam, no bez jaj. Dla nikogo (Tak, dla mnie też.) nie jest ważne o co mi chodzi. Dlatego też nikt nie wie...
Anywayz... Może będę chora! W ostatni tydzień wakacji... Osom...
Ogólnie to po chwili przemyśleń chyba wiem dlaczego często jest mi smutno. W nocy jestem taka... Dobra. A ja te smuty mam w nocy, so ludzie dobrzy są smutni. xD (Mam fazę na Portala, więc się nie dziwcie, że ciągle będę o nim gadać.) GlaDos w pierwszej części portala była jeszcze wredniejsza ode mnie. W dwójce też była wredna, ale (Ci, co nie słyszeli o portalu, to po pierwsze chańba wam, a po drugie ZAKRYĆ OCZY BO SPOILER!!!) Jak już była tym ziemniakiem to taka się milsza zrobiła. A pod koniec znów była najsuper xD (MOŻECIE JUŻ OTWORZYĆ.)
Teraz już serio koniec tych smutów, bo mi się porzygacie tu zaraz.

A teraz wasz ulubiony temat.
Jak często będą posty?
Zazwyczaj mówię, że co tydzień/dwa, ale tak serio to nigdy nie wiadomo, so nie wierzcie mi na słowo.

I oczywiście moje głupie pomysły!
Więc... Za górami, za lasami w tym roku kończę szkołę. Wtedy chciałabym zaśpiewać pewnym osobom piosenki z Portala, podkreślając "Goodbye my only friend. Oh, did you think I ment You?". Wtedy nie tylko może w końcu pojmą, że mam ich dość, ale i sprawdzę ich kompetencję, jeśli chodzi o naukę języka angielskiego.
Tylko jest kilka powodów, dla których tego nie zrobię:
1.Nie śpiewam zbyt dobrze.  Nigdy się nie uczyłam.
2.Nie miałabym odwagi, by akurat śpiewać. Mogę się wydurniać w każdy możliwy sposób, ale nie ten.
3.Byłby problem ze zrozumieniem przekazu.

Dobra, na koniec chciałabym przeprosić za okropny chaos w poście, ale cóż, jest trzecia w nocy!
Niech moc czekoladowej herbaty będzie z wami :D Poo!
                                     Pozdrawiam Czokleda, którego nie znam osobiście, ale nie mam kogo pozdrowić...

PS:Następny post będzie o simsach, nazwie bloga, YouTubie, FaceBooku, oraz innych bzdurach, ale ciii...

czwartek, 7 sierpnia 2014

Hallo again :)

Chwilę mnie nie było. Tak naprawdę byłam w domu od 31 lipca, ale mi się nie chciało pisać na blogu, którego i tak nikt nie czyta. Ale przypomniałam sobie, że robie to dla siebie, żeby za parę lat pośmiać się ze swoich błędów stylistycznych i gramatycznych. Mniejsza...

Z obozu nie mam zdjęć, nie miałam:
a) Telefonu z dosyć dobrym aparatem, bo by mi się po paru dniach rozładował. Albo bym go zgubiła...
b) Aparatu fotograficznego, bo go kurde po prostu nie mam... Od dawna chciałam kupić, ale niby oszczędzam + zaraz kupuję komputer, mój obecny to okropny złom.
Ale tak może wracając do obozu, to nie opiszę wam go tak dokładnie jak ja to zazwyczaj robię, bo bym to pisała chyba z tydzień ._. Opiszę tylko najważniejsze momenty.
So... Autokar spóźnił się z 30 minut, ale i tak gówno z tego wyszło bo miał jakieś cośtam gdzieśtam. No to przez Następne 90 minut czekaliśmy na kolejny. No to przyjechał, ja już taka ucieszona, no i dupa. Jeszcze gorzej niż poprzedni. Układ kierowniczy zrypany i klima zepsuta ;--; Po kolejnych dwóch godzinach męczarni, autokar dojechał. Był z innej firmy, więc wyruszyliśmy. Jakby tego wszystkiego było mało, nie miałam z kim siedzieć, a z tej okazji sprawili mi najgorsze cierpienie, musiałam siedzieć obok tego karotonowego farfocla. Ale po paru godzinach dojechaliśmy. Nie mogę sobie przypomnieć jak skończył się ten dzień, pamiętam tylko, że długo nie mogłam spać. Niby pod namiotem, ale w śpiworze było ciepło jak cholera. Poza tym, przez cały obóz muchy i komary brzęczały mi nad uchem.

Byłyśmy tak głupie, że zapomniałyśmy ochrzcić namiotu :( Nasz poprzedni ochrzciłyśmy imieniem Krzysztof, wtajemniczeni wiedzą dlaczego. Ale znam imię następnego, a może raczej następnej. Czy namiot nie może być dziewczyną?

Nie ma wyjazdu bez głupich głównych tematów do rozmów. Na tym również ich nie zabrakło. Gdy widziałyśmy komara krzyczałyśmy "Malaria!", bo nam odjebało przez kontakty z chłopakami. Na początku mnie to wkurzało (Tak samo jak i ich "Chimichangi"), ale potem zaczęłam się śmiać z nimi i zaczeli mnie ogłupiać x3

Przed przyjazdem dwóch dziewczyn do naszego namiotu pewna kupa zaczęła mówić jak to one później będą się tylko z chłopakami zadawać, a nas oleją. Co prawda, po części tak się stało, ale przecież ta kupa ciągle siedziała u chłopaków, a nawet wymykała się do nich w nocy xD Hipokryzja. Ja tam w sumie po kilku dniach nic do połowy chłopaków nie miałam, ale... Meh.

Byliśmy w parku linowym. Było avesome c: A ten beta Karoten się bał i zrezygnował ._. Kiedyś musi być ten pierwszy raz kurdy... Chociaż brzmi to trochę dziwnie.

Dostałam krzyż harcerski! Był, jest i będzie zaciesz. Wieczorem dostałam list do przeczytania o 23:30. Farfocel dostał do przeczytania o północy. Gdy ona postanowiła sobie uciąć drzemkę (Powieżając zadanie obudzenia jej nieodpowiedniej osobie, która powieżyła obudzenie tej nieodpowiedniej osoby, czyli jej, innej osobie, która ją obudziła, ale nieodpowiedniej osobie nie chciało się wstać. Co nie zmienia faktu, że ten głupi Beta Karoten powinien w ogóle nie spać, samodzielność, kurdy), ja czekałam chyba ponad godzinę. A skończyło się to tak, że w nocy chodziłam sama po lesie, poszukując świeczek, które wskazywały mi drogę. Chociaż trochę mnie nogi bolały, bo prawie nic nie widziałam i pare razy wpadłam na krzaka, czy na patyki - było warto :)
Potem czekalismy na Farfocla (który się nie zjawił, ofc), ale było miło, przeglądaliśmy telefon pewnej druchny i znaleźliśmy piosenkę "Ulepimy dziś bałwana"(Była do końca obozu faza na to), piosenki z kubusia puchatka i "Call me maybe", przy którym było najwięcej śmiechu.

Oczywiście nie mogło zabraknąć deszczu. To przez druchnę, która śpiewała piosenkę o deszczu i tańczyła jak... Nawet nie wiem kto. Oczywiście nie zabrakło wody po kostki w namiocie oraz kopania rowów.

Kąpaliśmy się w jeziorze co +/- dwa dni i wchodziliśmy tam na 5-10 minut... Soł osom.

Pojechaliśmy na wycieczę rowerową. Mój entuzjazm był tak ogromny... Aha, zapomniałam, że niecierpię rowerów.
Początek był w sumie nie najgorszy... Gorzej z powrotem. Wpadliśmy na pomysł, żeby pojechać na skróty. A skończyło się to tak, że musieliśmy zawracać, bo było bagno. Byłam jedną z niewielu osób w długich spodniach. Większość miała krótkie spodenki i poranione nogi. Mnie w sumie też wszystko bolało, ale głównie przez zmęczenie. Pod koniec taką jedną ugryzła osa. Super...

Kempingowcy przywieźli kota, który często odwiedzał nasz obóz. Jako, iż stworzyliśmy familię, mój "siostrzeniec" (co z tego, że był ode mnie trochę starszy?), Olek wymyślił, że ten koteł ma na imię Andrzej i czasem chodzi z nim na piwo. Jego "żona" nie mogła znieść faktu, że pije, i to na dodatek z kotem, a jego "córka" mówiła, że go nienawidzi, i że zwariował. Oczywiście to wszystko była beka.

Gdy wracaliśmy, taka Weronika robiła żelkowy horror:
-Czy ty, żelko, bierzesz tego żelka za męża?
-Tak.
-A czy ty, żelku, bierzesz tą żelkę za żonę?
-Tak.
-Możecie się pocałować.
<Żelki się całują, lecz niestety, ich szczęście nie trwa długo. Człowiek je zjada, wszyscy panikują i uciekają tak szybko, jak tylko mogą.>
 Powiedziała też, że nagrała horror z płatkami xD

Łazienki sprzątał Pan Bogdan. Gdy ktoś zapukał w drzwi do kibla i zapytał się "Jest tu ktoś?", Pan Bogdan wyszedł zza rogu i odpowiedział - "Ja jestem!"
Ale niestety go zwolniono :c W ostatni dzień swojej pracy śpiewał "Ostatnia niedziela" Lecz pamięć po nim nie zanikła. Chłopcy napisali w jednej z kabin prysznicowych jakieś piękne napisy typu "Bogdan walczący". Później wymyślaliśmy piosenki o Panie Bogdanie. Potem dostaliśmy zakaz żartów z tej sytuacji, a że wcześniej zakazano nam również tworzenia patologicznej rodziny - była to kolejna rzecz, z którą musieliśmy się ukrywać...

Oczywiście działo się więcej, ale obowiązki wzywają. Just kidding, po prostu chcę sobie muzyki posłuchać. Ewentualnie zedytuję i coś dodam. And I'll see you... Never, yeah I can't see you. Uh, nevermind. Napiszę pewnie za pare dni, o ile coś się stanie.

PS:I'm so exited for The Sims 4. c:
Sorry za literówki, piszę na telefonie.

środa, 9 lipca 2014

Biwag

Nie było mnie + zbierałam tematy.

»Byłam na biwaku.
›Jechałam fajnym pociągiem i grałam z Asią w grę o farmie!
›Po około 40 (?) minutach przesiadliśmy się do jeszcze fajniejszego pociągu. Jego wnętrze przypominało pociąg z gry Beyond: Two Souls. :)
^_^
›Szliśmy z dwa kilometry z plecakami. Dodatkowo tak mi się chciało załatwić (Numer jeden, rzecz jasna.), że japi¶•.•¶eniewiem.
›Było nam strasznie gorąco, plecy mieliśmy całe spocone, ale nie mogliśmy się ogarnąć przez następną godzinę, gdyż mieliśmy budować łódki. ;-;
›Nazbieraliśmy trochę patyków i wysokiej trawy (Czy to MINECRAFT?!), z których zbudowaliśmy "trawtę", bo Asia się przejęzyczyła. <86
›Puszczaliśmy ten shit na wodę, utrzymało się! Jak z resztą każda łódź…
›W końcu mogliśmy się ogarnąć.
›Poszliśmy na grę terenową. Trwała z trzy godziny i przez cały ten czas trzeba było nieść krzesło przydatne do punktu, na którym nie byliśmy, bo był za daleko ;_;
›Najpierw musieliśmy wymyślić scenkę o Napoleonie. 
›Potem coś rozszyfrować. 
›Potem zrobić najfajniejszą rzecz na calym biwaku-przejść przez rzekę. Nie ważne, że muszle raniły nam stopy, dno było obrzydliwe w dotyku oraz możnabyło zrobić sobię krzywdę, było super :D
›Robiliśmy jeszcze coś, ale nie pamiętam co.
›Wracając odpowiadaliśmy na rozszyfrowane pytanie: "Dlaczego Napoleon nosił zielone szelki?". Moja wersja:Bo dostał je od Babci i pomyślał, że się jej smutno zrobi, gdy ich nie będzie nosił. Wersja Kingi:"Bo miał się urodzić jako dziewczynka i mnieć na imię Nadzieja, a zielony to kolor nadziei." Wersja niepamiętan czyja:"Bo je wyłowił i pomyślał, że są sexy".
›Wróciliśmy do bazy. Wybrano mnie, żebym stała (A raczej siedziała) na  warcie z koleżanką Klaudią. Musiałam się szybko przebrać, chociaż mi się nie chciało.
›Znalazłyśmy podpis Cichego na siedzeniu x3 Wiem, że nie CichyWuj, ale była beka.
›Podczas naszej warty była kolacja :c Ale na szczęście koleżanka przyniosła nam kanapki i dwa kubki herbaty. ¶•.•¶
›Po dwóch godzinach była zmiana i weszła ta kupa Kinga z kolejną koleżanką, Weroniką.
›Było najzwyczajniejsze biwakowe ognisko: Siedzieliśmy w zimnie, przedstawialiśmy się (drużyny, patrole, zastępy), śpiewaliśmy i się bawiliśmy. Najgorsza była zabawa, w której była jakaśtam piosenka i na każdy dzień tygodnia i imię "Laurencja" trzeba było zrobić przysiad. Masakra... Życzę Laurencji, by dorwał ją Bono.
›Poszliśmy spać w Krzysztofie Krawczyku, bo tymże imieniem ochrzciliśmy nasz namiot. God, jak to brzmi...
›Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy do znajdującej się 8 kilometrów od bazy, wsi Wardęgowo! Jak później przeczytacie, nie działo się tam nic ciekawego, jedynie jarałyśmy się z Asią i Kingą nazwą.
›Siedzieliśmy z godzinę w jednym miejscu. Asia rysowała kucyka, trzy osoby grały na kubkach, ja patrzyłam raz tu, raz tu, a reszta robiła jakieś coś.
›Potem niektórzy musieli iść kilometr w deszczu, by potem słuchać niepoprawnie zaspiewanego hymnu Polski i oglądać uroczystość odsłonięcia jakiegoś dzyndzla ;_;
›Było mi strasznie słabo, ale zostałam przywrócona do życia.
›Potem poszliśmy na festyn. Znów nuda. Jedyną fajną rzeczą było "ciastko" (z mąki, wody, czekolady i cukru) pieczone na ognisku.
›Robili symulację napadu na chatę w średniowieczu. Palili szopę, trolololo. Najgorsze było strzelanie z armat. Biedne obecne tam konie...
›Obok kibli załatwiali się starszy pan i pani...
›Festyn odbywał się obok kaplicy, ale to nie przeszkadzało, by zrobić tam koncert kapeli punkowej. I nie, nie mam nic do tego. Dużo gorzej by było, gdyby zagrali tam jakieś gówno typu disco-polo. To byłaby masakra.
›Wracaliśmy oczywiście w deszczu. Z Asią rozmawiałyśmy o tym, jak bardzo biedni są ludzie mieszkający na wsi.
›Gdy doszliśmy do bazy poszliśmy spać.
›Przez obie noce straszliwie lało i mówiliśmy, że zje nas potwór z jeziora. ;_;
›Rano wkurzyliśmy się, bo ciągle dostawaliśmy inne informacje. Najpierw, że ubieramy mundury, potem, że ważniejsze jest nasze zdrowie (było zimno) i nie ubieramy, później znów, że ubieramy. Było mi zimno, bo nie miałam rajstop... Ale i tak było w miarę ok, bo ktoś miał przyczepę i wiózł nasze plecaki c:
›Gdy czekaliśmy na pogciąg było wesoło. Jedliśmy krakersy i gadaliśmy o pierdołach.
›Po przesiadce znów jechaliśmy takim fajnym, nowoczesnym pociągiem.
›Potem po prostu wróciliśmy do domów.

I tak oto kończy się relacja, której i tak nikt nie czytał. Wiem, że długo mnie nie było, ale gdy robi się coś dla funu to nie robi się tego na siłę.
Jutro pewnie napiszę kolejnego posta.
I wymyśliłam, że nie będzie już kary. Wolicie duży dywan z kutasem, czy mały z np.Piesełem? No chyba to drugie.

Dobra, koniec, przecież i tak nikt tego nie będzie czytał!
So, I'll (pobably) see you tomorrow, bye!

środa, 18 czerwca 2014

Cud!

Piszę posta!!! Musimy to uczcić!
Ceremonię jedzenia bekonowego słonia uważam za rozpoczętą!
Wiem, długo mnie nie było, ale... Mam samochód bez dachu i telefon bez klawiatury! ;'( rzycie ,rzycie jezt nowelom ;_;

Ok, nie zwracajcie uwagi na PooDiePieseła, który pisze te głupoty. PewDiePiesel (aka Raina aka ja) pisze mądrzejsze rzeczy. (Wciąż idiotyczne, ale mądrzejsze.)

Well, wcale nie umarłam jak JJay, po prostu nie chciało mi się pisać. Oto i kara:
Pięknie napisałam do tego kupacza kawałek refrenu shitowej piosenki.

Trochę się moich mądrych, życiowych sytuacji nazbierało...

 »Byłam z prawie całą klasą na wycieczce w    Trójmieście, co można wywnioskować z        mego aska.
›Gdy dotarliśmy, poszliśmy na obiado-kolację. Paulina wypiła ogórkową z sokiem :3
›Poszliśmy do domków, w których czulismy się jak studenci. Wszystko (nawet lampa) pachniało tam rdzą, oprócz poduszki, której zapach przypominał herbatę.
›Był tam plac zabaw, spadłam na brzuch. Bolało tylko trochę... Bardzo. xD
›Wieczorem poszlismy nad jezioro. Wszystko było ok, póki taka jedna nie podeszła do mnie i nie spytała się, kiedy zaczęły mi rosnąć piersi. What a wonderfull World...
›Byliśmy w Aqua parku, jedynym słusznym celu wyprawy.
›Sopockie molo takie ciekawe, każdy wiwatował pytając wszystkich co fajnego jest w zwykłym cholernym pomoście.
›Stwierdzam zgon Horacego. Był on drogim lodem, który spadł, brudząc mój portwel.
›Moja siostra, ten kupacz Beta Karoten, kupiła w Gdyni maskę Korwina. Gdy gdzieś jechaliśmy, przewodnik powiedział, że ma nadzieję, że wszyscy są zadowoleni, nawet Pan Korwin Cx
›Gdy wracaliśmy do domu, moja przyjaciółka wysyłała wszyskim SMS'a o treści "Raise like a phoenix!".
›Zasnęłam na szybie, a Lena (patrz punkt wyżej) na moich plecach. :3
›Jedliśmy w KFC. Pani jest mi winna złotówkę i ileśtam groszy! Longera jadłam. Omomomom
›W domkach mieszkałam z naprawdę zajebistymi ludźmi. Ale zawsze musi być wyjątek... Jedna z moich współlokatorek nie dawała nam spać, potem mówiła, żebyśmy się zamknęły, bo ona nie może zasnąć, a gdy nas obudziła o 6:00 KAZAŁA nam "ruszyć dupy".
›Nad jeziorem pewna osoba wkopała do wody piłkę innej i musiała płynąć.
›Głupi pasztet, który płacze, jak dostanie jedynkę powiedział mi, że mam nos jak czarownica. Jeśli to czytasz-Myślę, że powinieneś się martwić raczej swoimi zębami i tłuszczykiem. Nie jestem wielce piękna, ale napewno ładniejsza niż ty, Bartku :)
›Za wysr... załatwienie się w Multikinie musiałam zapłacić 2 zeta. Nie martwcie się, spotkała ich kara. Marnowaliśmy im wodę.
›Byliśmy w fabryce cukierków. Było tam tak duszno, że zaczynało mi się robić ciemno przed oczami...
›Pomnik Neptuna jest taki cudowny. Każdy z nas marzył, by go zobaczyć. Co z tego, że wszyscy widzieliśmy go pierdyliony pierdyliardów razy!
›W Hevelianum może i był symulator jazdy samochodem, ale co mi z niego, jeśli z niego nie skorzystałam?
›Graliśmy w Dumb Ways to Die oraz inne piękne gry.
 »Była u mnie Asia ;)
›Tworzyłyśmy YouTubową armię walczącą z google+ w Plants vs Zombies.
›Asia robiła ze mną cosplay Hanny Montany ;_; Ale oczywiście na mnie. I musiałam się potem godzinę męczyć, by zmyć pseudoszminkę z ryja. Zdjęcia nie dam, pipy.
›Budowałyśmy budyń w Majnkroft.
›Grałyśmy w zajefajną grę o farmie na telefonie Asi.
›Szukałyśmy klejnotów har... Wait, what?
›Narzekałyśmy na głos baby z M jak Miłość w poniaczach.
›Kinga coś oglądała, ale nie chciała powiedzieć co, więc stwierdziłyśmy z Asią, że pewnie My Little Pony.
 »Dziś w szkole mało się działo... Ale wam        powiem.
›Przerabiałyśmy piosenki z muzyki. Głównymi tematami tych jakże zacnych parodii były YouTuby, Krzysztof Krawczyk i Meet-up.
›Dwie najmądrzejsze (sarkazm) dziewczyny z klasy coś do mnie powiedziały.
-I know!-Odpowiedziałam tym... Nawet nie wiem jak je nazwać!
-Nie? Co ona powiedziała?-Zapytała pipga swojej "pszyjaciulki"
-Ona chyba nie wiedziała...-Odparło to gufno stojące obok... Wery gut inglisz
 »Gdy wracałam ze szkoły...
›Idę, idę, patrzę, a tam 12/13 latka chodzi na szpilkach i ma torbę z One Direction... Ja jebe...
›Jestem sobie w autobusie. Kierowca zatrzymuje się na przystanku. Drzwi są otwarte przez trzy sekundy, wychodzi jedna osoba, potem chce wysiąść babka z dzieckiem, ale nie, trzeba zamknąć drzwi. Wrota (x3)Zatrzymały się na wózku. Dzieck żyje. Chyba xD Nie no, nic mu się nie stało.
›Dwa przystanki dalej wsiada starszy pan.
-Przepraszam, a tu codziennie się autobus spóźnia? Bo ja słyszałem, że często i gęsto! Z Katarzyny raczej korków ni ma.-Powiedział ten przemiły człowiek. Dlatego pamiętajcie dzieci-jak będziecie kierowcy przez pięć minut nawijać, to szybciej dojedzie on do celu!

Wiem, to jest zajebiście chronologiczne. Nie pamiętam co było po kolei. Wszystko mi się miesza... Jestę Jodie Holmes! Muszę teraz sprawdzić, czy jestem połączona z duszą mojego martwego brata, Aidena. (Ha, spoiler!) Chociaż ty (bo czyta ten shit tylko jeden kupacz, moja siostra.) też znasz tę grę na pamięć.

Strasznie długi post, kuczyki moje ;o
Kończę chyba. Także ten, pa, piczgi.

PS:Nowy cover Maćka, jaram się :)

środa, 28 maja 2014

To nie jest trudne. Po prostu ty jesteś debilem i tego nie potrafisz.

Tak, wiem, świetny tytuł. Jednak zanim przejdziemy do pouczania ludzi istniejących tak samo jak Św. Mikołaj (Tak, czytelnicy, o was mówię. I tak, Mikołaja nie ma.) poruszę jeszcze bardziej beznadziejny temat.

A mianowicie o sensie istnienia tego bloga. Prawda, na początku pisałam te bzdury, by kogokolwiek rozśmieszyć i... Pokazać czym jest interpunkcja, bo jak widzę piękne komentarze na facebooku moich koleżanek, to mnie krew zalewa.
Ale teraz piszę to, bo nie mam nic lepszego do roboty (Tak, obejrzałam 3 razy wszystkie odcinki Zapytaj Beczkę.) oraz po to, by za kilka lat pośmiać się z tego, jaka byłam młoda i głupia.

Tak czy srak - Głównym tematem jest Angielski.

To jeden z łatwiejszych przedmiotów w szkole. Nie rozumiem, jak można nie zdać z powodu ów przedmiotu. Rozumiem, jeśli ktoś ma zajebistą nauczycielkę, która faworyzuje gówniaki, które się podlizują, albo po prostu jest pojebana z innego powodu, ale... Jak ktoś nie wie co oznacza np. way, to brak mi słów.

Ale w tym poście chciałabym przekazać coś innego. Mianowicie to, iż coraz częściej spotykam się z tym gdy ktoś mówi/pisze "I love you PewDiePie.". (Nie chcę obrazić fanów Pewds'a. Po pierwsze sama nim jestem, a po drugie... Oni raczej znają angielski xD) Wówczas mówią/piszą to np. do mnie, nie do PooDiePie'a.

PL:Kocham Skkf'a. (8
ANG: I love Skkf.

PL:Kocham Cię, Skkf'ie!
ANG:I love you, Skkf!

Jest różnica? Właśnie. Nie twierdzę, że bardzo dobrze znam angielski, ale... Ekhm.

A jeśli już o tym wspaniałym języku i ludziach, to orędzie:
Well... Polski język jest jednym z najtrudniejszych języków świata, więc proszę, nie wmawiać mi, że angielski jest trudniejszy, będąc jednym z łatwiejszych.

+W naszej szkolnej sali od angielskiego była kiedyś (Nie wiem, czy wisi tam do teraz. Lekcje angielskiego mamy w sali od historii, bo inna klasa ma angielski wtedy, kiedy nasza, a my jesteśmy od nich "gorsi".) kartka z radami dotyczącymi nauki angielskiego. Pomysł ok, wykonanie już troszkę gorsze. Dlaczego? Jednym z punktów jest: "Nie przejmuj się wymową.". Bo języka wcale nie uczymy się po to, by w nim rozmawiać, tylko po to by po prostu potrafić coś w nim napisać. Niektórzy serio tak twierdzą... Jak mieliśmy coś przeczytać na ocenę to było niewiele osób, które czytały zamiast "I wer sunglases", "Aj łer sanglasys", ale i tak prawie wszyscy podostawali piątki ;_; Żałosne...

I ostatni, bardziej odbiegający od reszty temat. A mianowicie o "plaskaczu", "liściu" czy jakkolwiek to sobie chcecie nazywać. Nie wiem co za debil wymyślił, że sobie tak po prostu walnie kolegę w twarz. Ja jebe...
Jeśli czyta to ktoś z klasy to...
Walcie się na ryj pierdolone gimbusy! Jeśli jeszcze raz ktoś mnie tak uderzy, ODDAM KILKA RAZY MOCNIEJ, NIEPOWIEM GDZIE!!!

Dobra dumplingi, piezgi Mariany, pasztety, kończę swoje głupie gadanie.

PS:Nie, nie chcę się wypowiadać na jeszcze bardziej poważne tematy. Już sam ten post zbytnio zalatywał powagą ;_; Majteczki w gówno, bitch! To nie miało sensu...

wtorek, 27 maja 2014

Mistrzowie marketingu ;_;

Wiem, że nie było postów, ale... Wychowałam się na wsi... Często brakowało mi pieniędzy na jedzenie... Do szkoły miałam 30 kilometrów, musiałam jeździć na kurach, bo tylko one nam zostały... Ale odkryłam Cilit Bang na bród i pleśń! Nie tylko się wzbogaciłam, bo zaczęłam nim nielegalnie handlować i wmawiać ludziom, że to mikstura wydłużająca życie, ale też mój kurczak dostał po nim kopa i nie spóźni... Dosyć! Tak naprawdę to jestem z miasta, z pieniążkami jest k, a do szkoły zazwyczaj jeżdżę autobusem. I nie, nigdy nie handlowałam Cilit Bang'iem. No może raz, ale wtedy nie byłam sobą!

Następny temat nie będzie tak odbiegał od tamtego, bo będzie o reklamie sklepu, w którym kilka razy wymieniony produkt można kupić najtaniej. (Sorry Intermarshe, więcej mi zapłacili. Z resztą to samo z Cilit Bang'iem.)
A mianowicie o reklamie Biedronia. Ekhm, Biedronki! Na końcu owego materiału znajduje się dosyć nieprzemyślane hasło. Brzmi ono tak:
"Nic nie jest w stanie zdziwić tych, którzy widzieli niskie ceny w Biedronce."
Od tego tekstu aż promienieje geniuszem! Kto wie o co chodzi - Skąd wziął się na tym blogu czytelnik o zdumiewającym wieku 8 lat wzwyż? Kto nie zrozumiał ma problem.
Gromkie brawa dla marketingowców Biedronki!

Idę czytać całego bloga by stwierdzić, czy nadaje się on do rozsławienia dla około... 10-ciu osób! Także do następnego połączenia dusz poprzez internet

PS:Asia chyba pojedzie na obóz. Łatwiej mi będzie zdawać na milczka razem z nią. W tym samym dniu. Czemu? Raz, że raczej będę na obozie rozmawiać tylko z nią, a dwa, że moja wredna siostra też niestety jedzie, a ona Asię lubi, więc trzymając się z Asią jest teoretycznie mniejsze prawdopodobieństwo, iż ten gruby ziemniak zacznie mnie zagadywać, bym nie zdała. Teoretycznie... (Wiem, że macie to głęboko w dupie. Ale nie mam o czym pisać.)

czwartek, 22 maja 2014

Zmiana, kurfa.

Dobra, krótko: Co max. 4 dni będą posty, iż gówno się dzieje. Chcę już sobotę :c Bo tak
I smutam, bo Asia ma wybór: Albo pojechać na obóz, albo na meet-up. (Czyli, jak to piszą niektórzy:meat ap) Chociaż w sumie mogłaby chyba później na ten obóz dołączyć... A nie wiem. Ale bez niej bedzie mi smutno :c Kto mnie będzie chronił przed krwiorzerczymi gimbusami oraz 70-cio kilogramowymi gównami z nogami, które mówią, że wyglądam na 6 lat? W tamtym roku z 12-nastu czy 13-nastu "współlokatorek" dwie były spoko i dało się z nimi żyć ;_; I kto będzie przypominać mi o tym, że mam przez cały dzień NIC nie mówić? (Zdobywanie sprawności milczka czyli po mojemu Niemca.) Kto będzie ze mną robił sobie bekę ze wszystkiego co nas otacza? Kto ze mną będzie krzyczał: "Kiedy zapytaj beczkę!?" Albo po prostu-Kto będzie?
A tak z innego Gonciarza... Niedługo mam wycieczkę szkolną. A najfajniejsza w wycieczkach jest oczywiście jazda autokarem. Zajebiste! :D
Chodząc po mieście widziałam człowieka przebranego za banana i teqillę rojo xD
Tak szczegółowe informacje...
+Od dzisiaj nie mówi się "Nic nie widzę!", tylko "Nie mogę widzieć!", gdyż tak powiedziała moja gówno siostra, właścicielka bl... Nje tym razem, buahahaha!
Anyway... Miałam karę. Oto i ona:
Dobra, koniec. Pamiętajcie, że ja tak naprawde nie lubię piosenek Dawida Kwiatkowskiego. Tyle. Po wysłuchaniu mego orędzia, proszę wrócić do prac nad moim bananowym zamkiem. Ty, Szymon, dokończ ścianę po lewej, a ty Agata, powstawiaj okna.

niedziela, 18 maja 2014

Eh...

Zapomniałam dodać wczoraj posta .-.
W następnym poście dam screena tego co napisałam koleżance. Już się boję, co mi ten głupi kartofel, Beta Karoten wymyśli...

czwartek, 15 maja 2014

Beznadziejne tematy

Jeśli to czytasz, to znaczy, że żyjesz. Jeszcze...

Anyways... Mam bananananananana na twarzy, bo jutro do mnie przyjaciółka przychodzi. Będziemy budować miasto Illuminatów w Minecraft'cie albo bawić się YouTubem.

A teraz temat z dupy! (No właśnie, Z dupy.)
Co sądzicie o dysleksji, dyskalkulii itp?
Ja twierdzę, iż jakiemuś debilowi nie chciało się uczyć i wymyślił to, by się tłumaczyć. Mam w klasie kilka osób z tymi "chorobami". Prawda, są głupie, ale nie ze względu na dysleksę, tylko na lenistwo.

A jeśli już o "tych" osobach to...
PORA NA...
-Lody koral?
-Chodziło mi o wielce ważną oraz mądrą historię, która Cię oświeci, ale jak najbardziej popieram również twą tezę.
   Well... Pewnego shitowego dnia była sobie uzależniona od komputra "biedna" dziewczynka z notebookiem, która raz mnie lubiła, a raz była dla mnie chamska. Wchodzę do szatni od w-f'u, a ona rozmawia z taką jedną, której ponoć nienawidzi. Chciałam porobić sobię bekę, więc zaśpiewałam:
-Miłość rośnie wokół was! W spokojny jasny dzień!
-Głowa mnie boli! -Powiedziała ów dziewczynka, chociaż śpiewałam lepiej niż ona kiedykolwiek. (Ona wymyśla własne słowa, jeśli nie zna tekstu, a potem mówi, że "śpiewa po łacińsku".)
-Mam to gdzieś.-Odpowiedziałam.
-Nie umiesz śpiewać.-Powiedziała.
NASTĘPNEGO DNIA...
-Czeeeeść! Tęskniłam!-Krzyknęła.
Potem cały dzień za mną chodziła ;_;
KILKA DNI PÓŹNIEJ...
Ciągle za mną łaziła.
-Co ci się stało?-Spytała.
-Czy jak ktoś siedzi, koniecznie musi być przygnębiony?!-Powiedziałam.
-Co?
-A pieprz yourself.
-Mogę powiedzieć pani, że tak mówisz!-Odpowiedziała dziewczynka nie rozumiejąc tego, co jej powiedziałam.
-A ja mogę zgłosić napastowanie.-Powiedziałam odchodząc.
PERFEKCYJNA PANI DOMU
Moja siostra powiedziała mi, że ów małżowina uszna śmiała się z jakiejś tam naturalnej i normalnej rzeczy.
-To nie jest śmieszne, gimbie... ;_;-Powiedziała moja siostra.
-Ty tak robisz, żałosna jesteś.-Odpowiedział ten głupi obojniak.

PAŁEREJT 3D ŁAJT
Ok, przestanę już męczyć, branoc.

wtorek, 13 maja 2014

Wrrrr! ;-;

Witaj, młody człowieku. To jest kolejny post, który nic nie wnosi. A może jednak... W każdym razie czasami mam ochotę komuś roz¶•.•¶ierdolić twarz. Czemu? Słyszę tak oczywisty błąd w wymowie.
Oto ranking tych, które wkurzają mnie najbardziej:
5."Ale tam tak pisze!" Jest napisane, debilu!
4."Spadam w dół!" Nie kurde, w górę...
3."Prosze paniom!" Prosze pani, idioto!
2."Czejść!", "szejść" To oczywiste, parówo!
1."Jake masło? Take?" Jak to słyszę, mam ochotę wypruć komuś flaki. Po prostu arghhh!

Nie mogłoby być tak krótko, więc rzucę gównianym tematem.

Piłka nożna... Najgorsze w niej nie jest to łapanie się za ręce przed meczem, ani nawet nie komentatorzy sportowi. To co mnie najbardziej denerwuje, to ta symulacja piłkarzy ("On mnie uderzył!") oraz ich ruchy. A zupełnie najstraszniejsze jest to, że dzieci to wszystko po nich powtarzają, a jak mają piłkowe badziewie twierdzą, że są fajni. Nie wiem czy kiedykolwiek poznałam chłopaka, który tak nie robi .-.

Dobra, koniec. Widzimy się (Ani ja Ciebie, ani ty mnie nie zobaczysz, ale ok.) za dwa dni, o ile jeszczę będę żyć.

niedziela, 11 maja 2014

I'm back!

Dzieńdobry. Chcieliby może Państwo porozmawiać o Jezusie?

(Ku¶•.•¶wa, muszę wymyślić własny okrzyk. Bumcfksz zajęte.)

W każdym razie witam ponownie po krótkiej przerwie.
Wiem, wiem. Nie chcieliście oglądać Tańca z Gwiazdami, tylko czytać moje bzdury. Albo tego też nie chcieliście robić, ale ktoś was do tego zmusił. Ale mniejsza z tym!

Dziś zabiorę was do cudownego uniwersum fantastyki i cyfrowej polędwicy. Pierwszy przystanek, to częstotliwość postów. Dobra, piszcie (I tak nikt tego nie czyta! Kto ci ma ku¶•.•¶wa napisać?) czy nadal mam pie¶•.•¶dolić bez sensu.
Posty będą pojawiać się co dwa dni. Jeśli się nie wywiąże, będę musiała komuś napisać na Facebooku coś, co właścicielka bloga sila-hasaczy.blogsopt.com powie, że mam napisać. Chociaż ona i tak się sprzedała, a ta nazwa pasuje bardziej do mojego bloga...

Dziwne jest to, że reklamuję tu mojego aska, a jest on bardziej popularny niż ten blog...
A co do aska to Kubson napisał na tym jakże potrzebnym portalu, iż nie ma mięśni. To jak on chodzi?!

Tak sobie teraz myślę, o jakich pierdołach jeszcze napisać i wpadło mi do głowy, że warto by było dodać posta na komputrze, bo na smartphone'ie jest mniej możliwości.

Dobranoc bekonowe dziecięcia :-) Szkoda, że to blog, a nie vlog, bo gdyby był to właśnie vlog, dałabym dżingiel z reklamy Beko i obrobiłabym to, dodając na koniec n.

środa, 7 maja 2014

Oszukiści ewryłer!

Dobry wieczór. Chciałam przekazać wam informację o tym, iż plus ssie ;) Otóż...

 Jeszcze kilka miesięcy temu wszystko było tęczowe, słodziaszne i pjengne. No, prawie... Lecz pewnego dnia skończyła się umowa na neostradę. Ale była do wyboru tylko długo terminowa, a niedługo mieliśmy się przeprowadzić. Pozostało nam jedynie... LTE! Dum dum duuum!!! No to kupiliśmy ten nieszczęsny internet. A wiecie czemu nieszczęsny? Bo Lewandowski! A tak serio to tu macie powody:
-Internet LTE jest tylko przez chwilę, albo w ogóle go nie ma. Możliwe, że to ze względu na zadupie, na którym mieszkam, ale cicho!
-Jest drogi.
-Ma limit.
-Limit jest 2-3 razy mniejszy niż mówią.
-Nie można sprawdzić ile zostało internetu, bo nie chcą, by wyszło na jaw, że oszukują.
-Klamczą w reklamach, hu...ligany jedne! :c
  Jak przyjdzie mi do głowy coś jeszcze, to napiszę.
Ale oto bardziej konstruktywna opinia:
"Nie polecam nikomu, Klocuch12"
Więc to tyle z moich przemyśleń o niczym ważnym. Dobranocz Pjezgi Marjany! ¶•.•¶

ask.fm/PewDiePiesel

sobota, 3 maja 2014

Lajf ys brutal

Siemanko, cześć i czołem! Pytacie skąd się wziąłem. (Miało się rymować. Nie martwcie się, nie zmieniłam płci!) Sorry, ale nie będę Ci mówić, skąd się biorą dzieci...
Anyways... Właścicielka bloga sila-hasaczy.blogspot.com męczy mnie nieustannie. Mianowicie mówi mi o zespole, którego teraz słucha, a ja mam zgadnąć co to za zespół. Wiem o nim tyle, że powstał chyba w '96 roku i gra metal symfoniczny/rock symfoniczny. Mi pomogła ;_; Na jej blogu jest aktualnie jeden post. Genialnie się podpisuje. "~Gnębicielka Rainy". Pisze mi na fb i mnie gnębi. Wiem, post bez sensu, ale Raina to Raina. Do zobaczenia. Chociaż w sumie nawet nie wiem kim jesteś...

piątek, 2 maja 2014

Zepsóte rzyće ;_;

Cześć. Dzisiaj „bende płakaci". Jest kilka rzeczy, które uwielbiałam jak byłam mała, a teraz już ich nie ma, albo w inny sposób zniszczyły mi życie. Zapraszam.

-Czekotubki
Pamiętacie je jeszcze? Jadłam je, kiedy tylko mogłam. Niestety nie ma ich już w sklepach... Pewnie teraz myslisz "Co za idiotka!", ale nie moja wina, że były wielce dobre :c
Tu miałam wstawić zdjęcie, ale go nie mam...
Tak by the way, to miałam nawet czekotubkowy piórnik.

-My Little Pony
Kiedyś były takie... Ładne. A teraz? Pokraczne mutanty! Ale to się wszystkim podoba ;-; Już lepsze jest „Adventure time", albo „Niezwykły świat Gumballa". Z resztą nie ma co porównywać.

-„Violetta"
Przystanek: Przyjedź do pobliskiego kina na film „Violetta:koncert"!
Facebook: Znajomy zaprosił Cię do polubienia strony „Koham violette i nic ci do tego"
Sklep:Plecak z Violettą tylko 537,-99!
Telewizja:Oglądaj Violettę na Disney Channel!
Szkoła:  *le głosy na korytarzu „en mi mundo trolololo! Todo todo canta trololo!"
No ludzie! Rozumiem, coś można lubić, coś może być znane, ale bez przesady! Już ja piszę lepsze teksty piosenek, nawet ich nie pisząc. Z resztą tak samo jak Martina, a tym bardziej Violetta, która nie istnieje.

Później dopiszę °-°

czwartek, 1 maja 2014

Historyja

Historia o drinku...

Dawno, dawno temu, (miałam 8, czy 9 lat) na afterparty po pierwszej komunii świętej nalałam sobie coli do szklanki. Nagle zachciało mi się pójść do kibla. Zrobiłam co słuszne. Zaś po powrocie oczywiście odebrało mi mózgu i zapomniałam gdzie położyłam tę nieszczęsną szklankę. Lecz nie załamałam się i nie wróciłam do mej Komnaty Tajemnic, aby w niej pociąć się w płynie mydłem miodowym. W pocie czoła szukałam coli, lecz marny był mój los, gdyż kompletnie zapomniałam, iż piłam ją na dworze. Zaś przed mymi oczyma ukazała się ława, na której stał z pozoru wręcz identyczny napój. Bez zastanowienia, ani odrobiny mózgu wzięłam łyka. Aczkolwiek colą to nie smakowało. W szklance okazała się być jakże skomplikowana mieszanka, zwana powszechnie "colą z Whisky".

Wiem, zaiste świetna opowieść. Dobra, przestaję tak pisać, to dziwne. Więc, to by było na tyle. Pa, pierogi.

Chamska reklama:
ask.fm/PewDiePiesel Pytajcie!

Informacje o moim cierpieniu.

Witoj!

Zapewne jesteś tu, bo mnie znasz. Ewentualnie wpisałeś byle jaki adres bloga i wyskoczyło ci to gówno, albo masz magiczną moc wykrywania shitowych blogów. W każdym razie tu jesteś.
Anyway... Tu będę umieszczać swoje bardzo (nie)mądre opowiadanie, czy cokolwiek to jest. Ale będą tu też głupie rzeczy znalezione w internecie, pokazane objawy mojej głupawki, posty o wszystkim i o niczym (raczej to drugie) i posty, które coś hejtują (grę, serial, cokolwiek). Jeśli narysuję coś fajnego, (I know. Great joke.) dam tu obrazek. Może opiszę sytuacje ze swojego życia (To, jak pseudouczniowie z mojej klasy nie potrafią przetłumaczyć "I don't understand", podczas gdy ja piszę z siostrą w nocy po angielsku bez żadnego problemu.) oraz to, jak bardzo cierpię. Znajdą się tu też inne bzdury, które przyjdą mi do głowy później.

Sorry, ale nie potrafię się żegnać, więc musicie się zadowolić zwykłym "Idź czytać książkę, a nie przed tym komputrem siedzisz ciągle!". Oj, to nie to. Eh... Nevermind... Po prostu - Pa .-.

PS:Chyba nie będę się podpisywać, bo to tylko mój blog. Ale jakby ktoś chciał wiedzieć, to moja ksywa to Raina :3